Bohaterki tej książki nie nazwałabym "bezczelną" tylko raczej poleciłabym jej wizytę u psychiatry albo ewentualnie terapię zarządzania gniewem. Przynajmniej gdzieś tak do połowy książki, ponieważ potem nagle wszystko się zmienia. Tak nagle, że miałam wrażenie, że autorka zapomniała jaką postać chciała stworzyć. Z trudem przebrnęłam przez naiwne dialogi i końcówkę, którą śmiało można porównać do telenowel brazylijskich.
(...) A może właśnie czegoś takiego oczekuje dzisiejsza młodzież, żeby w ogóle czytać?
Nie uwierzycie, ale nawet Facebook może być użyteczny ;) Już kilka razy pisałam, że postanowiłam bliżej zapoznać się z twórczością rodzimych pisarzy. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy na fp bloga dostałam zaproszenie do strony pani Martyny Kubackiej, autorki książki pt. “Bezczelna”. Opis oraz okładka przyciągnęły mnie, nie mogłam przestać myśleć o tej książce. Postanowiłam napisać do autorki z prośbą o egzemplarz recenzencki.
(...)Nawet nie wiecie jak wielka była moja radość, gdy otrzymałam pozytywną odpowiedź. Gdy “Bezczelna” do mnie dotarła, wręcz rzuciłam się na nią. I przeczytałam całą w jeden dzień :) Główną bohaterką książki jest dziewiętnastoletnia Magda. Dziewczyna jest bezczelna i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie przebiera w słowach, nie przejmuje się uczuciami innych, a ostatnie słowo zawsze należy do niej. Na pierwszy rzut oka wszyscy myślą, że jest ona po prostu arogancka i nie zastanawiają się co spowodowało taki stan rzeczy. A upatrywać się go należy w przeszłości Magdy. Dziewczyna dopiero co ukończyła edukację w liceum i szuka pracy. Z jej charakterem nie jest to proste zadanie. Jednak szczęśliwy traf sprawił, że udaje jej się dostać pracę w firmie informatycznej. Tam jej przełożonym jest Przemek - miły facet, który zawsze stara się jej pomóc. Pech chce, że pewne zdarzenie, które będzie miało miejsce w dyskotece, zmieni nastawienie Magdy do szefa. A może jednak nie do niego…? Od pierwszych stron zapałałam sympatią do głównej bohaterki. Magda była w pełni sobą, nienawidziła udawać kogoś innego. Mimo że często przez to pakowała się w kłopoty, wiernie trwała przy swoim. Podobało mi się, że pod jej zachowaniem kryło się coś więcej, że nie była po prostu wredna. Nie wiem nawet jak to opisać, ale Magda jest postacią, którą się po prostu lubi. Pozostali bohaterowie również byli bardzo ciekawi. Autorce udało się wykreować postaci w sposób autentyczny i wiarygodny. W czasie lektury stopniowo poznawałam poszczególnych bohaterów i co chwilę odkrywałam w nich coś nowego. Jedyną wadą może być to, że Magda troszkę przyćmiewała resztę. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Cała historia jest spójna i logiczna. Na początku, obawiałam się, że będzie to jedna z tych pozycji, w których po przeczytaniu kilku stron można powiedzieć co będzie dalej. Na szczęście się pomyliłam. W książce można było zauważyć kilka szablonowych posunięć, jednak wiele rzeczy mnie zaskoczyło. To jest ogromny plus tej pozycji. Kolejną zaletą “Bezczelnej” jest język. Jest to książka skierowana głównie do młodzieży, a to z kolei sprawia, że język jest prosty i zrozumiały dla każdego. Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez autorkę było to, że główna bohaterka czasami zwracała się bezpośrednio do czytelnika. Dla mnie było to dość zaskakujące, lecz wcale nie przeszkadzało mi w lekturze. Komu polecam tę książkę? Na pewno przedstawicielom młodego pokolenia. Jest to lektura, która umili każdą wolną chwilę. Idealnie nadaje się na chłodny wieczór lub dłuższą podróż. “Bezczelna” rozweseli czytelnika i pozwoli na chwilę zapomnieć o codziennych problemach.
"To jest miłość!!! To ciepło… to musi być miłość… Tak może tulić tylko ktoś, kto potrafi szczerze i bezgranicznie kochać." Muszę przyznać, że autorka odwaliła kawał dobrej roboty, który zamknęła w stosunkowo krótkiej książce. Postacie są wyraziste, realne i nieprzewidywalne. Magda to dziewczyna z którą, mogłam bez oporów się utożsamić. Zakłada maskę bezczelności, ponieważ tak jest jej łatwiej. Ile razy mi się zdarzyło postępować w podobny sposób.
(...)Bohaterka skrywa bolesną przeszłość, pod skorupą silnej i niezależnej kobiety, kryje się mała, niekochana przez matkę dziewczynka. Skupiam się na Magdzie, a to nie tylko ona gra pierwsze skrzypce w powieści, jest też Przemek. Jak już wspomniałam przystojny, grzeczny i inteligentny młody mężczyzna... za grzeczny, za nudny i za przewidywalny dla Magdy. Ona szuka mężczyzny, który ją zaskoczy, porwie o świcie na niespodziewaną wycieczkę, będzie szalony i nieprzewidywalny. Jest też Tomek, zarozumiały, pewny siebie, bezczelny ... ale czy na pewno to wszystkie jego cech? A może on także jest w środku kimś innym, niż wydaje się być z wierzchu? Autorka doskonale zajęła się tworzeniem historii, w odpowiednim momencie pojawiała się przyjaciółka Magdy- Dominika.Pomagała, wspierała, a gdy nie było takiej potrzeby znikała z kart powieści. Wątki pobocznie nie są szerzej rozbudowane, może to i lepiej, łatwo jest przy takich zabiegach, zgubić myśl przewodnią. W chwili kiedy Przemek przestał być potrzebny, został zręcznie odsunięty na boczny plan, a w gruncie rzeczy i tak wszystko kręci się w koło niego. Akcja powieści toczy się wartko, na brak wrażeń nie możemy narzekać. Całość jest okalana tekstami Magdy, które doprowadzają do łez, bynajmniej nie tych z żalu. Powiem więcej! Jedno hasło utknęło mi w głowie tak głęboko, że często zdarza mi się go używać :) Mianowicie: "Zabłysnął jak chrząstka w salcesonie" Wiecie ile już razy, mój mąż, usłyszał powyższy tekst ode mnie? Ja nie potrafię zliczyć:) Narracja jest pierwszoosobowa, mamy historię przedstawioną z punktu widzenia Magdy. Na samym początku bohaterka zwraca się bezpośrednio do nas. Pokazuje swoją bezczelną naturę. Na samym wstępie dostajemy od niej słowa: "Pewnie myślisz, że jestem bezczelna? Uwierz mi, masz rację" Tak Magda jest bezczelna, ale za to właśnie ją kocham jest prawdziwa w tym co mówi i co robi. Wiem, że zarzuca się tej bohaterce, to że w pewnym momencie traci swój charakter i zaczyna być odrobinę ckliwa. Ja nie uważam tego za wadę. Wydaje mi się, że Magda zrzuca swoją maskę bezczelności tylko w odpowiedniej chwili. Pokazuje nam swoje wnętrze, co ją boli i dręczy. Myślę, że gdyby nie ta zmiana w niej, nie moglibyśmy jej poznać do końca. Odkrywa się przed nami, opowiada o swoich bolączkach, co nie jest łatwe, dla kogoś co całe życie nosi "maskę", jest bardzo trudno odsłonić swoją prawdziwą twarz. Zastanówcie się przez chwile... ile z nas jest zawsze w stu procentach sobą? No właśnie... zakładamy stosowne maski, zależnie od okoliczności. Książka może nie jest głęboka, i ciężka. Jest całkiem inna niż wszystko, które czytałam do tej pory. Jest lekka przyjemna, momentami zabawna. Nie kryje drugiego dna i nie zmusza do głębszych przemyśleń, jednak to właśnie do niej lubię powracać najczęściej. Polubiłam ją za humor, za nietuzinkowość i za to, że jest taka prawdziwa. Przeczytałam ją jednym tchem, a w trakcie czytania często powtarzałam "niemożliwe, miałam podobną sytuację", abo " o tak w tej chwili zachowałabym się podobnie". Jeżeli jest wśród was osoba, która ma w sobie, choć namiastkę z buntownika, z pewnością odnajdzie się w tej powieści. Myślę, że jest to pozycja, w której każdy znajdzie coś dla siebie... Jest humor, miłość, przyjaźń, ból, łzy i cierpienie. Przy czym książka nie jest przerysowana, jest zachowana w dobrym tonie i smaku. Gorąco polecam.
Nie miej złudzeń, nadchodzi bezczelna… Zaczynając czytać tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Opis nie wskazywał na namiętny romans, lecz na coś bardzo hmm bezczelnego? W każdym bądź razie książka zaintrygowała mnie już tytułem i postanowiłam przekonać się ile bezczelności kryje się na 300 stronach tej powieści. Przebrnęłam przez pierwsze 4 strony więc chyba nie mogło być gorzej, prawda? Książka opowiada o Magdzie,
(...)która wcześnie musiała wkroczyć w dorosłe życie. Magda to kobieta, która twardo stąpa po ziemi, totalna realistka i nie dająca sobie, przysłowiowo, w kaszę dmuchać. Co myśli, to powie i naprawdę ma problemy z trzymaniem języka za zębami. Przez tą właśnie jej bezczelność ma problemy ze znalezieniem pracy, której bardzo potrzebuje. Gdy nie dostała pracy, wygarnęła szefowi co myślała i uwierzcie mi, że nie szczędziła w słowach. Magda ma przyjaciółkę, Dominikę, na która zawsze może polegać. Cała przygoda zaczyna się, gdy trafia na ogłoszenie pracy w firmie informatycznej. Jak się potem okazuje praca w Cybertronie przyniesie jej nie tylko niezłe zarobki. Będzie dużo bezczelności, dużo przyjaźni, ale nie zabraknie wzruszeń i oczywiście księcia z bajki, który będzie chciał okiełznać niesforną Magdalenę. Gdyby nie masa obowiązków, które przytłoczyły mnie w ciągu ostatnich kilku dni, „Bezczelną” przeczytałabym znacznie szybciej. Książka zaskoczyła mnie i to dość pozytywnie. Powieść jest przyjemna, lekka, zabawna i szybko się ją czyta. Język jest dość prosty, czasami nawet za prosty, ale myślę, że to zamierzone działanie autorki. W końcu to „bezczelna” powieść i język musi odzwierciedlać najgorszą z możliwych bezczelności. Całość uważam za ciekawy pomysł. Już pierwsze, symboliczne 4 strony pokazują temperamencik i cięty język bohaterki. Została ona dobrze wykreowana przez Panią Kubacką. Pokazuje kobietę młodą, silną i radzącą sobie w życiu. Swoje słabości, o ile je ma, dobrze skrywa pod maską bezczelności. Nie pokazuje publicznie łez, nie zawiera pochopnych przyjaźni i nie otwiera się przed każdą osobą, z którą ma okazję porozmawiać dłużej niż 5 minut. Uważam, że autorka świetnie wykreowała każdą postać, są one wyraziste, barwne i idealnie wpasowują się w fabułę. Uwielbiałam te momenty, które były skierowane bezpośrednio do czytelnika. Bez wątpienia, jest to niezłe oderwanie się od fabuły. Zwroty takie jak: „Co się tak dziwisz?”, „I nie patrz tak głupio za każdym razem, jak do ciebie mówię” – dla mnie rewelacja i naprawdę pojawiał się szczery uśmiech gdy je czytałam. Książka okazała się miłą lekturą, przy której uśmiałam się, ale i oczywiście, jak to ja, upłakałam. Są momenty, które naprawdę wyciskają łzy. Epilog skacze bardzo w czasie, ale nie dzieje się tak bez powodu. W końcu czytamy w opisie, że jest to „współczesna baśń”, a jak wiemy, każda baśń kończy się słowami „i żyli długo i szczęśliwie”. Szczerze polecam książkę „Bezczelna” Martyny Kubackiej, jestem pewna, że oderwiecie się od wszystkich zmartwień tak jak ja.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.2 (2024-11-21)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Z trudem przebrnęłam przez naiwne dialogi i końcówkę, którą śmiało można porównać do telenowel brazylijskich. (...)
A może właśnie czegoś takiego oczekuje dzisiejsza młodzież, żeby w ogóle czytać?
Dziewczyna dopiero co ukończyła edukację w liceum i szuka pracy. Z jej charakterem nie jest to proste zadanie. Jednak szczęśliwy traf sprawił, że udaje jej się dostać pracę w firmie informatycznej. Tam jej przełożonym jest Przemek - miły facet, który zawsze stara się jej pomóc. Pech chce, że pewne zdarzenie, które będzie miało miejsce w dyskotece, zmieni nastawienie Magdy do szefa. A może jednak nie do niego…?
Od pierwszych stron zapałałam sympatią do głównej bohaterki. Magda była w pełni sobą, nienawidziła udawać kogoś innego. Mimo że często przez to pakowała się w kłopoty, wiernie trwała przy swoim. Podobało mi się, że pod jej zachowaniem kryło się coś więcej, że nie była po prostu wredna. Nie wiem nawet jak to opisać, ale Magda jest postacią, którą się po prostu lubi.
Pozostali bohaterowie również byli bardzo ciekawi. Autorce udało się wykreować postaci w sposób autentyczny i wiarygodny. W czasie lektury stopniowo poznawałam poszczególnych bohaterów i co chwilę odkrywałam w nich coś nowego.
Jedyną wadą może być to, że Magda troszkę przyćmiewała resztę.
Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Cała historia jest spójna i logiczna. Na początku, obawiałam się, że będzie to jedna z tych pozycji, w których po przeczytaniu kilku stron można powiedzieć co będzie dalej. Na szczęście się pomyliłam. W książce można było zauważyć kilka szablonowych posunięć, jednak wiele rzeczy mnie zaskoczyło. To jest ogromny plus tej pozycji.
Kolejną zaletą “Bezczelnej” jest język. Jest to książka skierowana głównie do młodzieży, a to z kolei sprawia, że język jest prosty i zrozumiały dla każdego.
Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez autorkę było to, że główna bohaterka czasami zwracała się bezpośrednio do czytelnika. Dla mnie było to dość zaskakujące, lecz wcale nie przeszkadzało mi w lekturze.
Komu polecam tę książkę? Na pewno przedstawicielom młodego pokolenia. Jest to lektura, która umili każdą wolną chwilę. Idealnie nadaje się na chłodny wieczór lub dłuższą podróż. “Bezczelna” rozweseli czytelnika i pozwoli na chwilę zapomnieć o codziennych problemach.
Jest też Tomek, zarozumiały, pewny siebie, bezczelny ... ale czy na pewno to wszystkie jego cech? A może on także jest w środku kimś innym, niż wydaje się być z wierzchu? Autorka doskonale zajęła się tworzeniem historii, w odpowiednim momencie pojawiała się przyjaciółka Magdy- Dominika.Pomagała, wspierała, a gdy nie było takiej potrzeby znikała z kart powieści. Wątki pobocznie nie są szerzej rozbudowane, może to i lepiej, łatwo jest przy takich zabiegach, zgubić myśl przewodnią. W chwili kiedy Przemek przestał być potrzebny, został zręcznie odsunięty na boczny plan, a w gruncie rzeczy i tak wszystko kręci się w koło niego.
Akcja powieści toczy się wartko, na brak wrażeń nie możemy narzekać. Całość jest okalana tekstami Magdy, które doprowadzają do łez, bynajmniej nie tych z żalu. Powiem więcej! Jedno hasło utknęło mi w głowie tak głęboko, że często zdarza mi się go używać :) Mianowicie: "Zabłysnął jak chrząstka w salcesonie" Wiecie ile już razy, mój mąż, usłyszał powyższy tekst ode mnie? Ja nie potrafię zliczyć:) Narracja jest pierwszoosobowa, mamy historię przedstawioną z punktu widzenia Magdy. Na samym początku bohaterka zwraca się bezpośrednio do nas. Pokazuje swoją bezczelną naturę. Na samym wstępie dostajemy od niej słowa: "Pewnie myślisz, że jestem bezczelna?
Uwierz mi, masz rację" Tak Magda jest bezczelna, ale za to właśnie ją kocham jest prawdziwa w tym co mówi i co robi. Wiem, że zarzuca się tej bohaterce, to że w pewnym momencie traci swój charakter i zaczyna być odrobinę ckliwa.
Ja nie uważam tego za wadę. Wydaje mi się, że Magda zrzuca swoją maskę bezczelności tylko w odpowiedniej chwili. Pokazuje nam swoje wnętrze, co ją boli i dręczy. Myślę, że gdyby nie ta zmiana w niej, nie moglibyśmy jej poznać do końca. Odkrywa się przed nami, opowiada o swoich bolączkach, co nie jest łatwe, dla kogoś co całe życie nosi "maskę", jest bardzo trudno odsłonić swoją prawdziwą twarz. Zastanówcie się przez chwile... ile z nas jest zawsze w stu procentach sobą? No właśnie... zakładamy stosowne maski, zależnie od okoliczności.
Książka może nie jest głęboka, i ciężka. Jest całkiem inna niż wszystko, które czytałam do tej pory. Jest lekka przyjemna, momentami zabawna. Nie kryje drugiego dna i nie zmusza do głębszych przemyśleń, jednak to właśnie do niej lubię powracać najczęściej. Polubiłam ją za humor, za nietuzinkowość i za to, że jest taka prawdziwa. Przeczytałam ją jednym tchem, a w trakcie czytania często powtarzałam "niemożliwe, miałam podobną sytuację", abo " o tak w tej chwili zachowałabym się podobnie". Jeżeli jest wśród was osoba, która ma w sobie, choć namiastkę z buntownika, z pewnością odnajdzie się w tej powieści. Myślę, że jest to pozycja, w której każdy znajdzie coś dla siebie... Jest humor, miłość, przyjaźń, ból, łzy i cierpienie. Przy czym książka nie jest przerysowana, jest zachowana w dobrym tonie i smaku. Gorąco polecam.
Książka opowiada o Magdzie, (...) która wcześnie musiała wkroczyć w dorosłe życie. Magda to kobieta, która twardo stąpa po ziemi, totalna realistka i nie dająca sobie, przysłowiowo, w kaszę dmuchać. Co myśli, to powie i naprawdę ma problemy z trzymaniem języka za zębami. Przez tą właśnie jej bezczelność ma problemy ze znalezieniem pracy, której bardzo potrzebuje. Gdy nie dostała pracy, wygarnęła szefowi co myślała i uwierzcie mi, że nie szczędziła w słowach. Magda ma przyjaciółkę, Dominikę, na która zawsze może polegać. Cała przygoda zaczyna się, gdy trafia na ogłoszenie pracy w firmie informatycznej. Jak się potem okazuje praca w Cybertronie przyniesie jej nie tylko niezłe zarobki. Będzie dużo bezczelności, dużo przyjaźni, ale nie zabraknie wzruszeń i oczywiście księcia z bajki, który będzie chciał okiełznać niesforną Magdalenę.
Gdyby nie masa obowiązków, które przytłoczyły mnie w ciągu ostatnich kilku dni, „Bezczelną” przeczytałabym znacznie szybciej. Książka zaskoczyła mnie i to dość pozytywnie. Powieść jest przyjemna, lekka, zabawna i szybko się ją czyta. Język jest dość prosty, czasami nawet za prosty, ale myślę, że to zamierzone działanie autorki. W końcu to „bezczelna” powieść i język musi odzwierciedlać najgorszą z możliwych bezczelności. Całość uważam za ciekawy pomysł.
Już pierwsze, symboliczne 4 strony pokazują temperamencik i cięty język bohaterki. Została ona dobrze wykreowana przez Panią Kubacką. Pokazuje kobietę młodą, silną i radzącą sobie w życiu. Swoje słabości, o ile je ma, dobrze skrywa pod maską bezczelności. Nie pokazuje publicznie łez, nie zawiera pochopnych przyjaźni i nie otwiera się przed każdą osobą, z którą ma okazję porozmawiać dłużej niż 5 minut. Uważam, że autorka świetnie wykreowała każdą postać, są one wyraziste, barwne i idealnie wpasowują się w fabułę.
Uwielbiałam te momenty, które były skierowane bezpośrednio do czytelnika. Bez wątpienia, jest to niezłe oderwanie się od fabuły. Zwroty takie jak: „Co się tak dziwisz?”, „I nie patrz tak głupio za każdym razem, jak do ciebie mówię” – dla mnie rewelacja i naprawdę pojawiał się szczery uśmiech gdy je czytałam.
Książka okazała się miłą lekturą, przy której uśmiałam się, ale i oczywiście, jak to ja, upłakałam. Są momenty, które naprawdę wyciskają łzy. Epilog skacze bardzo w czasie, ale nie dzieje się tak bez powodu. W końcu czytamy w opisie, że jest to „współczesna baśń”, a jak wiemy, każda baśń kończy się słowami „i żyli długo i szczęśliwie”. Szczerze polecam książkę „Bezczelna” Martyny Kubackiej, jestem pewna, że oderwiecie się od wszystkich zmartwień tak jak ja.